Fundacja Strefa Zieleni, propaguje trwały, zrównoważony rozwój ekonomiczny, społeczny i ekologiczny. Za największe wyzwania naszych czasów uważamy kryzys klimatyczny, wymieranie gatunków, zanieczyszczenie środowiska, wyczerpujące się zasoby nieodnawialne oraz stale rosnące wielkie nierówności. Szukamy takich idei i rozwiązań, które pozwolą stawić czoła tym wyzwaniom i nie będą tych niebezpiecznych zjawisk potęgować.

Wartościami, które są nam bliskie są równość i sprawiedliwość społeczna, rozwój społeczeństwa obywatelskiego i demokracji partycypacyjnej, tolerancja i wolność światopoglądowa, zwalczanie wszelkich form dyskryminacji, prawa kobiet i osób LGBTQ+, prawa zwierząt, rozdział Państwa od Kościoła, wolność słowa i wolny obieg informacji, społeczeństwo oparte na wiedzy.

Chcemy wspierać działania na rzecz budowy zielonej gospodarki - tworzenia nowych, wysokiej jakości miejsc pracy, rozwoju energetyki odnawialnej, transportu publicznego oraz energooszczędnego budownictwa. Bliskie są nam idee społecznej odpowiedzialności biznesu, zielonej reformy podatkowej, wysokiej jakości polityki społecznej oraz usług publicznych. Promujemy gospodarkę obywatelską, spółdzielczość i kooperatywizm, a także nowatorskie polityki społeczne jak bezwarunkowy dochód podstawowy.

Organizujemy Zielone Uniwersytety, konferencje, debaty, szkolenia i wystawy, informujemy o najważniejszych działaniach obywatelskich, uprawiamy rzecznictwo i wspieramy organizowanie się i aktywizm obywatelski. Wydajemy publikacje, a nasi ludzie prezentują ekopolityczną wizję świata w mediach i na ulicach.

Updated by @StrefaZieleni

Najnowsze wpisy:

gru12

Czy zapalimy znicz na grobie demokracji środowiskowej i systemu ochrony przyrody?

Jak w innych dziedzinach, tak i w zakresie ochrony przyrody i środowiska, PIS – rękami ministra Jana Szyszko – szykuje ostateczny zamach na system ochrony przyrody i środowiska w Polsce, nadając całkowity priorytet funkcji gospodarczej nad funkcją ochronną. Przyrodę degraduje się do kategorii „zasobu”, którego eksploatację i niszczenie należy w maksymalnym stopniu ułatwić, likwidując wszelkie „bariery dla inwestycji”. „Przeszkadzające” organizacje ekologiczne mają być zniszczone, jako, że są ostatnim wsparciem dla zagrożonych degradacją środowiska społeczności lokalnych i jedynym głosem zagrożonych fizyczną zagładą zwierząt i drzew.

Pieniądz nowym bożyszczem kapitalistycznej Polski

Od początku lat 90., wraz z transformacją polityczną i gospodarczą,  zapanowała w naszym kraju nowa religia, jednocząca prawie wszystkich Polaków, bez względu na światopogląd, płeć, wiek, zawód czy miejsce zamieszkania: pieniądz, zysk, biznes, potrzeba bogacenia się i konsumowania, za wszelką cenę, bez względu na koszty społeczne. Niestety największą cenę takiego „rozwoju” płaci  przyroda i środowisko, w którym żyją ludzie oraz inne gatunki zwierząt. Szczegolnie, gdy demokracja jest młoda, prawo nierozwinięte i niespójne, instytucje chroniące dobra wspólne niewydolne, a rządzący i urzędnicy mało kompetentni, posiadający niewielką wiedzę w dziedzinach takich jak ekologia i środowisko, gdyż nie było tych dziedzin w programach szkolnych.

Kiedy demokracja środowiskowa była w modzie

Wraz z wejściem do Unii Europejskiej, a w zasadzie jeszcze w okresie kandydowania do UE, kiedy jako młode post-komunistyczne państwo chcielismy udowodnić, że jesteśmy godni zaufania, że nadajemy się do zachodnioeuropejskiej rodziny, kolejne rządy starały się wdrożyć ważne w UE regulacje i instytucje służące ochronie środowiska i przyrody, w tym wprowadzić demokrację środowiskową. Jeszcze przed akcesją ratyfikowaliśmy więc opracowaną w ramach Europejskiej Komisji Gospodarczej ONZ miedzynarodową Konwencję z Aarhus o dostępie do informacji, udziale społeczeństwa w podejmowaniu decyzji oraz dostępie do sprawiedliwości w sprawach dotyczących środowiska, która stała się w 2003 roku konstytucyjnym prawem Polaków, po dostosowaniu polskiego prawa do wymogów tej wyjątkowo progresywnej  i ważnej konwencji. W ramach akcesji stworzylismy natomiast ponad 1000 stref Natura 2000 i wdrożyliśmy wymagające europejskie prawo ochrony środowiska i przyrody.

Kogo „uwiera” ochrona przyrody?

Co prawda szybko się okazało, że ochrona środowiska i przyrody „uwiera” – masowo napływających na nowy, obiecujący i wygłodniały polski rynek – międzynarodowych inwestorów i korporacje, dla których wszelkie ograniczenia i wymogi wiążą się z dodatkowymi kosztami i obniążką spodziewanych (wielkich) zysków.  A ponieważ rządzące elity były mniej lub bardziej powiązane z coraz bardziej panoszącym się wielkim biznesem międzynarodowym (co im dawało możliwości szybkiego bogacenia się i rozwijania biznesu polskiego), zarówno tworzone i zmieniane prawo, jak i praktyka jego stosowania stawały się stopniowo coraz bardziej przychylne inwestycjom i biznesowi, kosztem przyrody, środowiska, zdrowia i jakości życia miejscowej lub regionalnej społecznosci, tudzież całego społeczeństwa.

Jak obywatele bronią swojego środowiska?

Kraje Europy Zachodniej oczywiście przechodziły kiedyś przez ten sam proces. Dlatego zwykli obywatele – płacąc przez lata wysoką cenę za szybki rozwój gospodarczy napędzany konsumpcją w ramach wolnego rynku – nękani chorobami cywilizacyjnymi i spadkiem jakości życia, wypracowali stopniowo  mechanizmy obronne tzw. społeczeństwa obywatelskiego, m.in. dla kontroli swojego najbliższego środowiska życia. Powstały więc narzędzia dla demokracji środowiskowej takie jak plany zagospodarowania przestrzennego i oceny oddziaływania inwestycji na środowisko, instytucje kontrolno-partycypacyjne jak rady obywatelskie w osiedlach i dzielnicach czy rady pracownicze w zakładach pracy, a także wyjątkowe uprawnienia dla organizacji społecznych działających na rzecz środowiska i przyrody. Ponieważ ochrona przyrody i środowiska – wobec kompleksowości zjawisk, sytuacji i rozwiązań – wymaga wysokiego poziomu zaangażowania i dużej wiedzy, funkcję ochrony przyrody i środowiska przed dominującą chciwością, bezwzględnością i brakiem myślenia długofalowego inwestorów powierzono wyspecjalizowanym organizacjom ekologicznym.

Taki system nie jest być może doskonały, tak jak niedoskonały jest system państwa opiekuńczego, w którym niektórzy  beneficjenci nie przestrzegają reguł i wykorzystują luki w systemie kontroli. Ale mimo wszystko, taki nawet niedoskonały system znacznie ułatwia zachowanie bioróznorodności, zmniejszając tempo niszczenia siedlisk i wyginania gatunków, tudzież zmniejsza tempo rozwoju chorób powodowanych nadmiernym rozprzestrzenianiem się w powietrzu, wodzie i glebie toksycznych, szkodliwych dla zdrowia substancji chemicznych. Dzięki silnym organizacjom ekologicznym wspieranym ze środków publicznych lub bezpośrednio przez ludzi, obywatele nie czują się całkiem bezbronni, np. wobec deweloperów szukających miejsca na wybudowanie kolejnego biurowca, supermarketu czy spalarni, często poświęcając  park, skwer lub inny teren zielony („nieużytek”?). Nie zważa się na to, że są to dobra wspólne podnoszące jakość życia i zadowolenie z życia mieszkańców, a do tego stanowią zwykle korytarze ekologiczne – konieczne dla przetrwania wielu gatunków zwierząt żyjących w otaczających miasta lasach – albo kliny napowietrzające narażone na smog miasto.

Dlaczego ochrona przyrody i środowiska jest ważna?

Od jakości systemu ochrony przyrody i środowiska zależy jakość życia ludzi (tych żyjących dziś jak i przyszłych pokoleń),  ich poziom zadowolenia i spełnienia oraz jakość ich zdrowia, a dla dzikich zwierząt oznacza wręcz ich szanse na przeżycie i przetrwanie ich gatunku, czyli gwarantuje zachowanie bioróżnorodności. Wobec bezwzględności i „skuteczności” konkurencyjnego globalnego systemu neoliberalnej gospodarki rynkowej w niszczeniu świata żywego i zatruwaniu środowiska, obywatele muszą mieć prawo demokratycznej kontroli nad decyzjami dotyczącymi środowiska ich życia. Dlatego Europejska Komisja Gospodarcza ONZ doprowadziła w 1998 roku do powstania miedzynarodowej Konwencji z Aarhus, która stała się w 2003 roku konstytucyjnym prawem Polaków.

To konstytucyjne prawo obywateli jest dziś zagrożone … likwidacją!

Bo dziś „dobrą zmianę” w dziedzinie ochrony przyrody i środowiska symbolizuje minister Jan Szyszko, nieugięty wojownik o prawo człowieka do niszczenia przyrody w imię „wykorzystywania danego człowiekowi od Boga prawa do eksploatacji śwata żywego” dla zaspokajania własnych potrzeb. Nie ważne, że te „potrzeby” to niesprawiedliwe, szkodliwe dla dobra ogólu i przyszłych pokoleń prawo nielicznych do nieograniczonego bogacenia się. Nic dziwnego, że przy takim podejściu i tak wielkich aspiracjach materialnego bogacenia się ze strony rządzących elit, broniące przyrody i środowiska organizacje ekologiczne są od lat – jeszcze od przegranych przez ministra Szyszkę w Europejskim Trybunale Sprawiedliwości prób oszczędzenia kilkunastu kilometrów autostrady kosztem bezcennych, ściśle chronionych prawem unijnym, mokradeł Doliny Rospudy – solą w oku ministra Szyszki.

Koniec demokracji środowiskowej

Zdobywszy władzę nad środowiskiem i przyrodą, wspierany przez wszechmocnego Jarosława Kaczyńskiego minister Szyszko przypuścił atak frontalny na demokrację środowiskową. Po rozmontowaniu i podporządkowaniu sobie i swoim koncepcjom prawie stuletniej doradczej instytucji naukowej – dotąd niezależnej – Państwowej Rady Ochrony Przyrody, a potem Regionalnych Rad Ochrony Przyrody, teraz przyszła kolej na instytucje odpowiedzialne za ochronę środowiska w państwie – Generalną Dyrekcję Ochrony Środowiska i Regionalne Dyrekcje Ochrony Środowiska – oraz na organizacje ekologiczne.

W ścisłej tajemnicy, aby nie dać czasu społeczeństwu na reakcję, minister Szyszko przygotował w swoim ministerstwie pakiet radykalnych zmian w trzech podstawowych ustawach dotyczących ochrony przyrody i środowiska oraz demokracji środowiskowej. Jednocześnie cynicznie i celowo wprowadzał w błąd opinię publiczną i w deklaracjach medialnych zaprzeczał jakoby jego ministerstwo prowadziło prace nad zmianami prawa o ochronie przyrody i środowiska.

Co w trawie piszczy?

Tym czasem kilka dni temu fundacje ekologiczne  Greenpeace Polska i Greenmind opublikowały pozyskane przez nie gotowe projekty nowelizacji trzech zasadniczych ustaw z zakresu ochrony przyrody, środowiska i demokracji środowiskowej, które minister Szyszko przesłał miesiąc temu, z osobiście podpisanym listem, do premier Beaty Szydło. Minister informuje panią premier, że przesyła projekty ustaw, które „mają ułatwić proces inwestycyjny”.

Zmiany dotyczą ustaw:

  • ustawa o ochronie przyrody
  • ustawa prawo ochrony środowiska
  • ustawa o udostępnianiu informacji o środowisku i jego ochronie, udziale społeczeństwa w ochronie środowiska oraz o ocenach oddziaływania na środowisko.

Teksty projektów ustaw można znaleźć tu: http://www.greenpeace.org/poland/ustawy-MS-koniec-ochrony-przyrody/

W wielkim skrócie zmiany polegają na:

  1. drastycznym podważeniu zasad demokracji i praw społeczeństwa obywatelskiego poprzez pozbawienie obywateli możliwości działania w kwestiach ochrony środowiska za pośrednictwem organizacji pozarządowych – w całkowitej sprzeczności z Konwencją z Aarhus; kryteria dopuszczenia organizacji ekologicznej do udziału w postepowaniu administracyjnym de facto wykluczają wszystkie działające w Polsce organizacje; nawet gdyby cudem znalazła się organizacja spełniająca zestaw proponowanych nierealnych i niespójnych kryteriów, aktywistom takiej organizacji grozi kara więzienia do lat trzech, jeżeli ich argumenty zostaną uznane za bezpodstawne;
  2. zcentralizowaniu decyzji środowiskowych i ocen oddziaływania na środowisko w rękach wojewodów i starostów, (dziś wydaje je wójt lub RDOŚ) aby (jak wójt) organ wydający decyzję nie ulegał protestom społeczności lokalnych, narażonych na skutki inwestycji szkodliwej dla ich środowiska, zdrowia i jakości życia, oraz  aby organ ten nie miał (jak RDOŚ) pogłębionych kompetencji w zakresie ochrony przyrody i środowiska;
  3. stworzeniu narzędzi dla inwestorów do obchodzenia wymogu oceny oddziaływania na środowisko dla inwestycji budowlanych o dużej szkodliwości środowiskowej i uciążliwości dla mieszkańców;
  4. zcentralizowaniu w rękach ministra ds. środowiska i wojewodów ważnych procedur z zakresu ochrony środowiska, wprowadzając istotne zmiany instytucjonalne, radykalnie osłabiające dotychczasowe instytucje resortowe (likwidacja GDOŚ i RDOŚ, powołanie w ich miejsce instytucji czysto wykonawczej Krajowego Zarządu Zasobów Środowiska z jednostkami regionalnymi);
  5. przejęciu przez ministra ds. środowiska i wojewodów kontroli nad NFOŚiGW i WFOŚiGW czyli ważnymi funduszami służącymi dotychczas wspieraniu m.in. działań organizacji działających na rzecz ochrony przyrody i środowiska,
  6. zniesieniu kontroli nad działaniami Lasów Państwowych.

List ministra Szyszki do premier Beaty Szydło syntetyzujący w punktach proponowane zmiany i ich cele znajdziesz tu: http://www.greenpeace.org/poland/pl/wydarzenia/polska/PILNE-Min-Szyszko-do-premier-Szydo-Zlikwidujmy-system-ochrony-przyrody-wykluczmy-NGOsy-organizacje-ujawniaj-dokumenty

Podsumowując…

Jak w innych dziedzinach, tak i w zakresie ochrony przyrody i środowiska, PIS – rękami ministra Jana Szyszko – szykuje ostateczny zamach na system ochrony przyrody i środowiska w Polsce, nadając całkowity priorytet funkcji gospodarczej nad funkcją ochronną, degradując przyrodę do kategorii „zasobu”, którego eksploatację i niszczenie należy w maksymalnym stopniu ułatwić, likwidując wszelkie „bariery dla inwestycji”. Dokonuje przy tym ataku frontalnego na zasady społeczeństwa obywatelskiego, wypowiadając wojnę organizacjom ekologicznym, będącym ostatnim wsparciem dla społeczności lokalnych zagrożonych degradacją ich środowiska, oraz jedynym głosem zagrożonych fizyczną zagładą zwierząt i drzew.

Oczywiście proponowane zmiany łamią w zasadniczy sposób prawo unijne, tylko czy ten rząd w ogóle to obchodzi?    Czy Unia Europejska posiada skuteczne instrumenty nacisku, które mogłyby zapobiec wyniszczeniu naszej przyrody i środowiska życia Polaków? Czy układ sił w Komisji Europejskiej pozwoli na  ich uruchomienie?

Można tylko mieć nadzieję, że tuż przy sławnej „stodole” ministra Szyszki powstanie hotel z dyskoteką pod gołym niebem, ferma na 8000 świń, hodowla 250,000 norek amerykańskich, kurnik na 500.000 kur i kurczaków, wszystko ogrzewane oczywiście eko-groszkiem węglowym, a główny geolog kraju, Mariusz Orion-Jędrysek „załatwi” mu „na wyciągnięcie ręki” jakiś intratny odwiert gazu łupkowego. Pewnie z 80 osób z regionu zdobyło by cenne niskopłatne miejsca pracy na umowy śmieciowe, a minister Szyszko miałby powody do zadowolenia. Ciekawe tylko czy myśliwy Szyszko miałby do kogo w swojej okolicy strzelać… pewnie już tylko do protestujących pod jego oknami mieszkańców i ekologów.

Gdyby jakaś grupa pokrzywdzonych mieszkańców chciała stworzyć w przyszłych wyborach samorządowych Komitet Wyborczy Partii Zieloni, tu jest kontakt: http://partiazieloni.pl/

Ewa Sufin-Jacquemart

 

gru07

Zielone Zimowisko „Ostrej Zieleni”

Fundacja Strefa Zieleni wspiera pierwsze Zimowe Zimowisko organizacji Młodych Zielonych „Ostra Zieleń”.

Podejmowanie kampanii i promocja działań i polityk pro-ekologicznych, pro-społecznych, anty-dyskryminacyjnych i pro-pacyfistycznych trzeba zaczynać już w młodym wieku. Młodzież nie powinna być tylko nastawiona na konsumpcję i skupiona na swoich własnych sprawach. Potrzebni są aktywni społecznie młodzi ludzie, podejmujący działania pro-społeczne dla dobra ogóllnego, tak aby świat, w którym żyjemy był bardziej przyjazny, zdrowszy, lepszy do życia dla każdego obywatela i każdej obywatelki – bez względu na jego i jej poglądy, stan zdrowia, płeć biologiczną czy odczuwaną, orientację seksualną, światopogląd, poziom zamożności czy poziom wykształcenia – ale też dla Matki Ziemi i innych gatunków, no i, może przede wszystkim, dla ochrony przyjaznego dla życia na Ziemi klimatu i środowiska.

„Ostra Zieleń”, mimo, że jest młodą organizacją, ma na swoim koncie wartościowe kampanie i działania mające na celu m.in. zwalczanie smogu, ferm futrzarskich, języka nienawiści i in.

Dlatego Zielona fundacja Strefa Zieleni wspiera rozwój organizacji Młodych Zielonych „Ostra Zieleń”. Zielone Zimowisko jest ich wartościową inicjatywą łączącą kwestie formalno-programowe z dostępem do wiedzy, sztuką debatowania i promowania Zielonej wizji a także z emocjonującym i uwrażliwiającym kontaktem z żywą przyrodą.

Ponieważ młodzi ludzie mają w większości niewielkie możliwości pokrycia wydatków związanych ze wspólnym wyjazdem i pobytem na Zielonym Zimowisku, zachęcamy do wsparcia ich cennej inicjatywy: http://ostrazielen.org.pl/i-zielone-zimowisko/

#ZieloneZimowisko

lis24

COP22 zakończony i co dalej?

Ewa Sufin-Jacquemart, Prezeska Zarządu Fundacji Strefa Zieleni, uczestniczyła w roli obserwatorki w COP22 w Marrakesz w Maroku na zaproszenie Zielonej Fundacji Europejskiej (GEF). Dzieli się swoimi subiektywnymi wrażeniami.

Dwudzieste drugie spotkanie przedstawicieli praktycznie wszystkich krajów świata na Konferencji Stron UNFCCC czyli na szczycie klimatycznym COP22, zakończyło się 18 listopada 2016 r., tym razem w Marrakesz w Maroku.  Odlatując z różowego Marrakesz, z niepokojem oglądałam z samolotu surowy, czerwono-różowawy pejzaż gór Atlasu i okolic, z korytami mocno wyschniętych rzek, nielicznymi zielonkawymi plamami poletek i zielono-szarej roslinności. Myślałam, że palące przez cały tydzień mojego pobytu upalne słońce i bezchmurne niebo to zwyczajna pogoda w tej części Afryki, ale dowiedziałam się, że jest to coś wyjątkowego, gdyż zwykle o tej porze roku w Atlasie leży już śnieg, a pogoda jest deszczowa i wietrzna. Zresztą na te deszcze wszyscy czekają z nadzieją, gdyż poziom wód gruntowych jest coraz niższy, a w Maroku woda jest wielkim, bardzo cennym dobrem.  A jednak, w tym wciąż biednym kraju, w którym tylko  bliskie królowi zamożne elity oraz turyści i emeryci z zamożnej północy świata żyją na przyzwoitym poziomie, a zdecydowana wiekszość społeczeństwa żyje bardzo skromnie i dużo widać prawdziwej biedy, wciąż buduje się luksusowe wille i coraz to nowe pola golfowe, wycinając stare palmowe gaje. Brak racjonalizmu i dalekowzroczności, dość powszechny u ludzi, w Marakesz i szerzej w Maroku, jest jeszcze bardziej rażący.

Zmiany klimatu i ich skutki widać tam gołym okiem i postepują bardzo szybko.  Nie bez powodu doszło do podpisania rok temu Porozumienia Paryskiego. W tym samym czasie Europę i kraje Bliskiego Wschodu zalały fale uchodźców, z których praktycznie wszyscy, bezpośrednio lub posrednio, są ofiarami galopujących zmian klimatu i wynikających z nich konfliktów o zasoby, przede wszystkim o żywność i wodę.

Na szczytach klimatycznych spotykają się przedstawiciele bardzo różnych krajów, jednakże najważniejszy schemat podziałów rozróżnia bogate, jeszcze stosunkowo niewiele narażone na skutki zmian klimatu kraje północy i biedne lub bardzo biedne, narażone na drastyczne skutki zmian klimatu kraje południa. Jednocześnie to te pierwsze ponoszą historyczną odpowiedzialnośc za zmiany klimatu, gdyż raz wyemitowany dwutlenek węgla pozostaje w atmosferze 150 lat. Wzrost temperatury prawie o 1*C od początku ery przemysłowej, jest efektem skumulowanych emisji CO2 i innych gazów cieplarnianych, jak metan, z całego tego okresu.

Mimo standardowego zagospodarowania funkcjonalnego przestrzeni, podobnego do tego jakie było na COP21 w Paryżu, COP22 był  inny niż ten paryski, i pewnie niż kilka ostatnich. Bo ten szczyt był pierwszym po podpisaniu historycznego globalnego porozumienia klimatycznego, na którego osiągnięcie potrzeba było aż 21 lat.

I to było czuć.

To prawda, że wciąż są kraje hamujące transformację energetyczną, jak Polska, i kraje pchające do jak ambitniejszych celów i działań, jak najszybszych, To te kraje, których położenie geograficzne naraża je już dziś na istotne zagrożenia klimatyczne. Takich krajów jest bardzo wiele, tu nie chodzi tylko o kilka małych, „spisanych na straty” przez egoistyczne kraje rozwinięte, kraików wyspiarskich. Dzisiejsi „imigranci ekonomiczni” czy też „uchodźcy wojenni” są również, a może przede wszystkim, uchodźcami klimatycznymi. I będzie ich coraz więcej. Skąd się to bierze? Wystarczyło np. posłuchać na COP22 o konwencji międzynarodowej  o ochronie i użytkowaniu cieków transgranicznych i jezior międzynarodowych (tzw. Water Convention), sporządzonej w Helsinkach 17 marca 1992 r.. , podpisanej dotychczas zaledwie przez 26 krajów, głównie takich, których rzeki mają źródła na terenie innych krajów, aby zrozumieć, że konflikty o wodę, budowanie zbiorników i zapor w górze rzek oraz przekierowywanie ich nurtów, jest i staje się coraz bardziej źródłem poważnych konfliktów.  Tak jak i migracje wymuszone przez susze, postepującą dezertyfikację i powtarzające się katastrofy pogodowe.

Wobec ilości krajów zagrożonych i powagi zagrożeń, egoizm i zrzucanie z siebie odpowiedzialnosci są coraz ostrzej piętnowane. Dlatego Polska, ze swoim planem wydobywania węgla jeszcze co najmniej przez sto lat, musi się liczyć, że są to jedynie, coraz bardziej denerwujące na arenie międzynarodowej, mrzonki. Nie tylko dlatego, że rynek węgla kamiennego będzie się z czasem coraz bardziej i coraz szybciej kurczył. Abstrachując od kwestii zanieczyszczenia powietrza, chorób i przedwczesnych zgonów, zwalanie jedni na drugich i licytowanie kto zużywa więcej węgla, staje się wyraźnie na arenie międzynarodowej mocno potepianą postawą, wobec powagi zagrożenia klimatycznego dla przetrwania nie tylko gatunku ludzkiego, ale i wszystkich innych gatunków. Ziemi jako planecie oczywiście nic nie grozi…

Dlatego rząd polski musi się poważnie zastanowić nad dalszą polityką energetyczną kraju i jak najszybciej wytłumaczyć prezydentowi Dudzie, że nie podpisanie poprawki z Doha do Protokołu z Kioto, bardzo oczekiwanej przez ubogie kraje najbardziej cierpiace od powtarzających się coraz częściej i coraz silniejszych katastrof pogodowych, na dodatek nic nie kosztujące Polski, nie jest żadną PRową zasługą. Tym bardziej, gdy Polska ma być znów liderem negocjacji klimatycznych COP24, w roku 2018, kluczowym dla ostatecznego kształtu Porozumienia Paryskiego .

Polecam mój komentarz o COP22 tu  oraz album opisanych zdjęć tu.

Ewa Sufin-Jacquemart

 

 

 

paź15

Wszyscy przeciw CETA – 15.10.2016 w Warszawie

Od wielu miesięcy wraz z Zielonymi polskimi i europejskimi, wraz z ponad 500 organizacjami pozarządowymi, w tym wiele polskich, prowadzimy kampanię przeciwko porozumieniom transatlantyckim Unii Europejskiej o wolnym handlu i inwestycjach – TTIP między UE i USA oraz CETA miedzy UE i Kanadą.

Jako członek Komitetu Organizacyjnego, uczestniczylismy w sobotę 15 października w Warszawie w Wielkiej Demonstracji przeciw CETA , przede wszystkim w obronie polskich rolników i dobrej żywności. Demonstracja zgromadziła ok. 4-5 tys. osób, od lewa do prawa i bez afiliacji. Zmobilizowały swoich członków i sympatyków organizacje tworzące Komitet Organizacyjny: Akcja Demokracja (główny organizator wydarzenia), Instytut Globalnej Odpowiedzialności,INSPRO, OPZZ Rolników Indywidualnych i Fundacja Strefa Zieleni, a także cała rzesza współorganizatorów, w tym partii politycznych, wśród których nie mogło zabraknąć Partii Zieloni.

Demonstracja rozpoczęła się przed Ministerstwem Rolnictwa na Wspólnej, gdzie odbyło się kilka brieffingów medialnych oraz przemówień organizatorów i przywódców Kukiz’15 i partii Razem, następnie przemaszerowalismy Marszałkowską, Piękną i al. Ujazdowskimi pod KPRM, gdzie następni mówcy wzywali rząd do nie podpisania 18 października porozumienia o wolnym handlu i inwestycją UE z Kanadą CETA, które oznacza oddanie władzy i pola na rynku żywności nie tylko kanadyjskim, ale przede wszystkim amerykańskim korporacjom.  Jakość żywności polskiej jest dziś nieporównywalna z tym co jedzą Kanadyjczycy i Amerykanie, a nielojalna konkurencja tanich produktów z ferm przemysłowych zza oceanu doprowadzi do bankróctwa polskie gospodarstwa rodzinne.

Wśród mówców znajdowali się Małgorzata Tracz i Marek Kossakowski, przewodniczący Partii Zieloni, którzy, wraz z Zielonymi we wszystkich krajach Unii oraz z Zielonymi Europosłami w Parlamencie Europejskim, od lat walczą o równy udział przedstawicieli obywateli (NGO, związków zawodowych, samorządów) z przedstawicielami wielkiego biznesu w negocjacjach handlowych, o mocne osadzenie zasady ostrożności i modelu Europy Socjalnej w tych porozumieniach, o wykluczenie z umów handlowych sektorów wrażliwych – rolnictwa i zywności, kultury, usług publicznych jak woda i energia, o całkowite zlikwidowanie niesprawiedliwego systemu arbitraży inwestor-państwo.

Przekaz demonstrantów i wszystkich mówców był jasny: NIE – nie chcemy porozumień negocjowanych bez udziału obywateli, pod dyktando wielkich korporacji, porozumień które zagrożą naszym rolnikom, suwerenności i bezpieczeństwu żywnościowemu, prawom pracowmiczym, prawom konsumenckim, cyfrowym, dając władzę ponadnarodowym korporacjom nad demokracją i obywatelami.

Polski rząd, za pośrednictwem ministra spraw zagranicznych mazadeklarować już 18 października  czy podpisze czy nie CETA, a umowa miałaby zostać podpisana na szczycie UE-Kanada 27 października. Potem jeszcze Parlament Europejski będzie musiał ja zatwierdzić. Gdyby wszystkie te etapy zostały zaliczone, CETA wejdzie w życie w znacznej części od razu, w ramach tzw. tymczasowego stosowania, a dopiero potem parlamenty krajów członkowskich będą ją ratyfikować, z mozliwością odrzucenia – ale tylko tych nielicznych jej części, które w jednoznaczny sposób dotyczą kompetencji krajów członkowskich, a nie wyłącznych kompetencji UE.

Co do najbardziej kontrowersyjnej części porozumienia czyli arbitrażu nwestor-państwo, Komisja Europejska twierdzi, że najniebezpieczniejszy zapis tej umowy czyli arbitraż inwestorzy-państwo ISDS został poważnie złagodzony gdyż wprowadzono „sądy” arbitrażowe ICS. My, przyłaczamy się do organizacji pozarządowych, które  udowadniają, że ICS to Zombi ISDS: http://zielonewiadomosci.pl/tematy/social/zombie-zwany-isds/

Zdjęcia Piotra Skubisza:

© Piotr Skubisz  © Piotr Skubisz  © Piotr Skubisz

© Piotr Skubisz

© Piotr Skubisz

© Piotr Skubisz

This theme is brought to you by Salesforce CRM. Follow us Facebook Twiter RSS