Relacja Jerzego Niczyporuka, działacza Zielonych
Demonstrację pod hasłem „Mamy dosyć przemysłowego rolnictwa!” zorganizował niemiecki związek skupiający ponad 50 organizacji ekologicznych, konsumenckich i rolniczych. Ulicami Berlina od Potsdamer Platz do Urzędu Kanclerskiego przeszło w sobotę (18.01.2014) ponad 30 tys. osób, reprezentujących około stu organizacji z kilkunastu krajów europejskich.
Organizatorzy akcji, odbywającej się od 2011 roku, mówią o „największej europejskiej demonstracji poświęconej sprawiedliwej i globalnie odpowiedzialnej polityce rolnej UE„. Atmosfera na marszu była podniosła, pokojowa i radosna. Policja ograniczyła się do zabezpieczenia ruchu i była prawie niewidoczna. Na czele marszu jechali rolnicy traktorami. Dożo młodzieży w kostiumach, dużo muzyki. Wypowiedzi ze sceny ograniczono do umiarkowanych, utrzymanych w duchu festynu podziękowań i oczekiwań na odgórne poprawianie sytuacji. Wielki biznes z przymrużeniem oka, łaskawie pozwala na mniejszościową pracę organiczną. Produkty ekologiczne mają swoje miejsce na burżuazyjnym stole.
Ludzie na ulicy są bardziej świadomi potrzeby zmian systemowych. Nasi dziadkowie mieli wyłącznie „żywność ekologiczną”. Teraz mamy prawo i obowiązek bronić się przed truciem, a odpowiedzialni za szkodę mają obowiązek ją naprawić. Nie chcą ograniczać swoich zysków? Nie wiedzą jak zmienić system -prawo do nieograniczonego bogacenia się? Zasada „po pierwsze: nie szkodzić” i obrona konieczna to granice niezbędne do utrzymania (w tym dialogu). W pociągu globalnej gospodarki miliony ludzi jadą do przodu. W tym samym czasie chemizacja w rolnictwie i przemyśle powoduje wymieranie co roku dziesiątków tysięcy gatunków roślin i zwierząt. W ostatnich 70 latach została „wymordowana” bezpowrotnie prawie jedna trzecia gatunków kręgowców. Dla ratowania bioróżnorodności i ochrony przed wyjaławianiem chemizowanej gleby – podstawy naszej egzystencji – robimy kroki do przodu w pociągu, który gna (w tył) ku przepaści. Gdzie jest hamulec bezpieczeństwa!!!(?)
Z Polski przyjechali Zieloni : z Warszawy: Ewa Sufin-Jacquemart, Dorota Metera, Irena Kołodziej i reporterka „Zielonych Wiadomości” Weronika Bloch, z Gdańska: Jolanta i Marek Kryda, Jerzy Niczyporuk, ze Szczecina: Ewa Koś, Juliusz Adel, Robert Sucharzewski. Przyjechała z nimi Katarzyna Jagiełło z Greenpeace Polska. Ale co najważniejsze przyjechali rolnicy z Żurawlowa, z biało-czerwonym transparentem „Fracking to śmierć rolnictwa, Chevron pozywa rolników z Żurawlowa, Polska”: Barbara Siegieńczuk, Andrzej Bąk, Andrzej Gryn, Wiesław Gryn. Relacja filmowa w przygotowaniu.
Gościliśmy u przemiłych ludzi w Biesenthal. Społecznym sumptem wyremontowali budynek stacji kolejowej, gdzie w każdą niedzielę odbywają się tu uroczyste, sąsiedzkie śniadania z programem artystycznym. Artyści z pobliskiego Berlina chętnie przyjeżdżają do kulturbahnhof-biesenthal.de. Wieczorami warsztaty.
Z naszymi gospodarzami zaproponowaliśmy minutę ciszy dla pamięci o wymordowanych (przez MONSANTO) gatunkach – organizatorzy protestu przestraszeni radykalizmem tego pomysłu powiedzieli, że w tym roku już nie zmieści się to w programie, ale w przyszłym roku można zaproponować. Proponuję na najbliższym Zielonym wydarzeniu – „apel poległych” – odczytać listę 225 gatunków ssaków, ptaków, ryb, gadów i płazów, które w Czerwonej Księdze uznane są za wymarłe. Dla tych tysięcy zagrożonych.
Galeria zdjęć z manifestacji, autorstwa Eriki i Stefana Cramer: na FB Fundacji Strefa Zieleni