Aktualności

gru01

W stronę lokalności: Reforma Europejskiego Systemu Żywnościowego

Parlament Europejski zatwierdził w listopadzie 2021r. ostatecznie nową Wspólną Politykę Rolną na lata 2023-2027, którą odrzucili w głosowaniu zarówno wszyscy 71 Europosłowie i Europosłanki z grupy Zieloni/WSE, ale też sporo posłów z lewicy i pojedynczy posłowie z innych rodzin politycznych. Ambitne dla klimatu, środowiska, bioróżnorodności i zdrowia ludzi cele Europejskiego Zielonego Ładu i strategii „Od pola do stołu” nie znalazły odzwierciedlenia w nowej WPR, dając państwom członkowskim jedynie możliwość, czyli narzędzia, do ich ewentualnej realizacji, gdyby miały taką polityczną wolę. Tyle, że raczej takiej woli nie będą miały, bo lobby wielkich producentów uprzemysłowionego rolnictwa i wielkiego agro-biznesu jest za silne. Zamiast komentować nową niedoskonałą WPR, zamieszczamy przetłumaczony wywiad z czerwca 2020 roku przeprowadzony dla Green European Journal z francuskim Zielonym Europosłem Claud’em Gruffat i z luksemburską radną i przedstawicielką w Komitecie Regionów UE Lindą Gaasch o tym jak według Zielonych powinien wyglądać europejski system żywnościowy.

„Zero-waste” (zero śmieci), zero odległości, zero czasu: oczekiwania zakupowe się zmieniają, a zaopatrzenie w żywność staje się tematem coraz bardziej politycznym. Widmo niedoborów na półkach podczas pandemii pokazało, że w Europie konieczna jest zmiana sposobu produkcji, sprzedaży i konsumpcji żywności. Wszystkie drogi do zmieniającego się europejskiego systemu żywnościowego prowadzą przez Wspólną Politykę Rolną. Rozmawiamy z Lindą Gaasch Claude’m Gruffat o tym, dlaczego Europa potrzebuje zdrowszego i bardziej sprawiedliwego systemu żywnościowego, skupionego wokół potrzeb rolników, konsumentów i środowiska. 

Czy kryzys koronawirusowy zmienił sposoby konsumpcji?

Claude Gruffat: Mam wrażenie, że ten poważny kryzys zdrowia publicznego i lockdowny, dały ludziom silne pragnienie, aby móc żyć tak jak wcześniej. Dlatego konsumpcja wzrosła kiedy zniesiono obostrzenia.

Jednocześnie, kryzys poszerzył krąg prekursorów zmian. Świat aktywistów na rzecz środowiska i zrównoważonej konsumpcji rośnie. W Europie świadome wybory konsumenckie to już 5 do 10% zakupów żywnościowych w zależności  od kraju. Nowe tematy wokół konsumpcji stały się powszechne. Suwerenność żywnościowa zajęła znaczące miejsce w umysłach konsumentów, ponieważ uświadomili sobie że nie jesteśmy odporni na problemy z dostawami żywności. Innym wiodącym tematem jest zdrowie publiczne. Otyłość, choroby krążenia, nowotwory związane z zatruciem środowiska, są coraz bardziej powszechne i nie mogą być oddzielone od kwestii żywności. Te związki wyzwalają u konsumentów pragnienie zmian, ale bedą one stopniowe i potrzebują wsparcia.

Co musi się wydarzyć aby społeczeństwo przestawiło się na bardziej zrównoważone formy konsumpcji? 

Linda Gaasch: Ludzie martwią się najpierw swoim zdrowiem, a dopiero potem wpływem na środowisko naturalne. W krótkoterminowej perspektywie, zwiększyło się zainteresowanie lokalnymi i ekologicznymi produktami żywnościowymi. Ale patrząc długofalowo, to dziadkowie wiedzą dużo lepiej od swoich wnuków które warzywa i owoce są sezonowe i jak przechowywać żywność. Żyli w czasach kiedy wiedza ta była kluczowa dla przetrwania, co na szczęście się zmieniło. Możliwe, że efektem ubocznym kryzysu covidowego  będzie uświadomienie sobie zagrożenia brakami w dostawach żywności oraz większy szacunek dla pracy rolników i zwrócenie uwagi na  marnotrawstwo.

[…] zdrowa żywność jest zbyt często przywilejem zamożnych, jednocześnie wszyscy ponoszą konsekwencje niezdrowej żywności.

Walka o zdrową żywność jest również  kwestią sprawiedliwości społecznej. Jeść zdrowo i kupować warzywa bez pestycydów drogo kosztuje. Zdrowa żywność jest zbyt często przywilejem zamożnych, jednocześnie wszyscy ponoszą konsekwencje niezdrowej żywności. Koszty, takie jak skutki zdrowotne niedobrej diety, degradacja gleb powodowana przez rolnictwo przemysłowe oraz zanieczyszczenie wód, ponoszone są przez całą społeczność. Biedni płacą dwa razy: swoim zdrowiem oraz za wybory polityczne, które wspierają aktualny model rolnictwa. Powinniśmy robić odwrotnie: zapewnić zdrową żywność dla wszystkich, dotować pozytywny wpływ na środowisko i na bioróżnorodność.

Kryzys koronawirusowy i jego konsekwencje wywołały apele o ściślejsze regulacje różnych branż przemysłu, takich jak farmaceutyki ale również branży żywnościowej. Jak wyglądałby bardziej zrównoważony i bardziej odporny system żywnościowy w Europie?

Claude Gruffat:  Powinniśmy rozmawiać o polityce żywnościowej a nie o Wspólnej Polityce Rolnej (WPR), aby przywrócić ideę potrzeb do centrum debaty o tym co jemy. Rolnictwo nie jest po prostu narzędziem produkcji- odpowiada na istotne potrzeby. Trzeba to przypomnieć.  

Aktualny model dystrybucji mocno wpływa na produkcję żywności. Zreformowanie go jest kluczem do bardziej zrównoważonego systemu. Masowa dystrybucja poprzez supermarkety wymaga dziś ustandaryzowanej i masowej produkcji. Supermarket o powierzchni 12 tys. metrów kwadratowych po prostu nie może być zaopatrywany przez  lokalnych producentów. We Francji konsumenci coraz bardziej odrzucają ten model. Wielkopowierzchniowe markety są kwestionowane i niektóre musiały zredukować rozmiary. Wielkość sklepu to nie wszystko.

Produkcja i dostawy produktów rolnych i żywnościowych powinny odbywać się w skali ludzkiej. Dzisiaj w sieciach handlowych, jeden producent sałat może dostarczać towar  nawet do paruset sklepów.

Rolnictwo zatraciło swoje lokalne i regionalne łańcuchy dostaw w ciągu dekad trwania Wspólnej Polityki Rolnej i trzeba je dzisiaj odbudować. Musimy powrócić do grup producentów, którzy są na poziomie lokalnym a nie narodowym. Ta współpraca może być oparta na zasadzie „każdy wygrywa”, wspólnego rozwoju, dzięki któremu dostarczymy do sklepów i dla konsumentów jakościową żywność po osiągalnych cenach. Widziałem to osobiście w sieci kooperatywy Biocoop, która ma aktualnie obroty rzędu 1,4 miliarda euro. 

Produkcja i dostawy produktów rolnych i żywnościowych powinny odbywać się w skali ludzkiej. Dzisiaj, w sieciach handlowych, jeden producent sałat może dostarczać towar nawet do paruset sklepów. To ogromne ryzyko dla producenta, którego wiążą kontrakty i dla którego zagrożeniem są najmniejsze wahania klimatu lub choroby roślin, jest to również ryzyko dla sklepów bo są zależne od jednego producenta. Grupy producenckie czy kooperatywy mogą to zmienić poprzez dzielenie się ryzykiem. To podstawa, jeżeli chcemy powrócić do lokalnej produkcji na ludzką skalę.

Jakie są główne problemy Wspólnej Polityki Rolnej i bardziej  ogólnie europejskiego systemu żywnościowego? 

Linda Gaasch Co nie działa w tej chwili? Z jednej strony dotowany eksport negatywnie wpływa na rynki w krajach trzecich. Z drugiej, import tworzy konkurencję pomiędzy rolnikami w Europie. Produkty, którymi karmione są zwierzęta hodowlane są często modyfikowane genetycznie lub zawierają pestycydy zabronione w Europie. Do tego należy dodać brak elastyczności systemu  i uzależnienie od produkcji zlokalizowanej poza Europą. 

Priorytetem dla reformy WPR powinno być zaprzestanie dotowania ilości i skupienie się na jakości.

Priorytetem dla reformy WPR powinno być zaprzestanie dotowania ilości i skupienie się na jakości. Prawda jest taka, że ilość gospodarstw się zmniejsza a własność ziemi jest coraz bardziej skupiona w rękach wielkich producentów. Rada Europejska w nowej WPR zmniejszyła fundusze przeznaczone na rozwój obszarów wiejskich i nie wiem czy na poziomie politycznym i instytucjonalnym istnieje wola aby przeprowadzić konieczne zmiany. Niektóre plany UE, takie jak strategia „Od pola do stołu” (Farm to Fork)  są obiecujące, ale jeżeli WPR nie będzie spójna z tymi kierunkami, nie pozwoli to na proekologiczną transformację systemu żywności. 

Claude Gruffat: Szkody wyrządzone przez aktualną WPR i jej konsekwencje dla produkcji żywności są jasne: 50 procent ziemi rolnej w Europie służy do wyżywienia zwierząt a nie ludzi. Ponieważ dotuje się ilość, zboże jest uprawiane na paszę a nie na chleb. We Francji 70 procent wysokojakościowej mąki przeznaczonej do wypieku chleba jest importowane.

Dokąd więc musimy zmierzać? Do suwerenności żywnościowej i zapewnienia że kraje Europy będą w stanie sprostać swoim własnym, ludzkim potrzebom. Zboża, warzywa i rośliny białkowe są bardzo ważne w tym procesie. WPR odgrywa kluczową rolę dla przyszłości, ponieważ jest dźwignią, która może popchnąć rolnictwo w zrównoważonym, zdrowym i zielonym kierunku. WPR przyszłości to taka, której celem jest produkcja jakiej potrzebujemy i tworzenie miejsc pracy przy produkcji lokalnej żywności.

To nie są po prostu idee „think-tanku” : konsumenci coraz bardziej domagają się produktów lokalnych i ekologicznych. Podaż jest zdecydowanie niewystarczająca i nie odpowiada na popyt, chociaż reprezentuje to ogromną szansę aby wielu rolników mogło żyć godnie z owoców swojej pracy. Aby odpowiedzieć na potrzeby rynku, w samej Francji potrzebujemy 60 000 nowych rolników lokalnych i ekologicznych. Tymczasem, chociaż co roku około 12 000 rolników wkracza na rynek, 25 000 przechodzi na emeryturę. Ta strata netto powoduje zwiększanie areału pozostałych gospodarstw i nie zachęca nowych do startu. Francja ma ledwie 500 tys. rolników, a potrzebuje miliona na jutro. WPR i krajowe polityki podatkowe powinny wspierać re-alokację ziemi rolnej dla nowych producentów.     

[…] 50 procent ziemi rolnej w Europie służy do wyżywienia zwierząt a nie ludzi. Ponieważ dotuje się ilość, zboże jest uprawiane na paszę a nie na chleb.

Czy dyskusja polityczna otwiera się na włączenie szerszej, społecznej, zdrowotnej i środowiskowej perspektywy? Na przykład, Komisja Europejska zaproponowała strategię „od pola do stołu” która próbuje połączyć te różne tematy. 

Claude Gruffat:  To są deklaracje intencji a nie działania. Dwa kierunki Europejskiego Zielonego Ładu- “od pola do stołu” i bioróżnorodność to obiecujące fundamenty dla nowego, średnio i długo-terminowego podejścia do europejskiego rolnictwa. Jednak słabo je widać w reformie WPR rozpoczętej w 2018 roku, która ma być zakończona w tym roku.

Aktualna zmiana polityczna wymaga powrotu do lokalności rolnictwa. Konsumenci kładą fundamenty pod jutrzejszy rozwój, ale ich głos nie jest brany pod uwagę. Jednym z przykładów jest idea „zero waste” -konsumenci nie chcą już nadmiernie opakowanej żywności. Model dystrybucji też nie odpowiada na potrzebę „zero czasu”-konsumenci nie chcą spędzać czasu w supermarketach. Istnieje też idea „zero odległości” oparta na kupowaniu lokalnie. Wszystko to już istnieje w społeczeństwie ale nie przekłada się na debatę polityczną.

Wielu rolników jest uzależnionych finansowo od praktyk szkodliwych dla środowiska. Na przykład, długoterminowe zadłużenie może znacząco utrudnić zmianę na bardziej zrównoważone formy gospodarowania, skoro dochód zależy od odpowiedniej wielkości zbiorów. Jak Zieloni mogą pomóc rolnikom w przemianie?

Linda Gaasch: Moja rodzina, która posiada gospodarstwo, często mi mówi : „Ludzie mówią o prawach zwierząt ale nie mówią o naszych prawach”. Może Zieloni nie byli wystarczająco głośni w obronie praw rolników. Rolnictwo konwencjonalne to ciężka praca i niesie ze sobą ryzyko, jak chociażby narażenie na chemikalia. Rolnictwo może też nieść korzyści dla klimatu i bioróżnorodności. Zieloni mogą wywierać presję, aby społeczna wartość pracy rolników była odpowiednio doceniona i opłacona. .

Dobrym sposobem aby przekonać rolników do przejścia na ekologię lub agroekologię jest gwarantowany dochód.

Potrzebujemy również prawdziwej wiary w odpowiedni model rolnictwa, tak aby wyznaczyć jasny cel i się go trzymać. Przez lata wmawiano rolnikom że mają się wyspecjalizować, a teraz słyszą że mają przechodzić na ekologię. Bez jasnego celu, rozumiem że trudno jest im to pojąć i się dostosować. Dobrym sposobem aby przekonać rolników do przejścia na ekologię lub agroekologię, jest gwarantowany dochód. Na poziomie lokalnym w Luksemburgu, Zieloni apelują o wprowadzenie do stołówek szkolnych i firmowych pewnego procentu żywności ekologicznej, tak aby lokalni rolnicy ekologiczni mieli zapewniony zbyt.

Claude Gruffat: 70 lat temu, rolnicy europejscy wdrożyli model rolnictwa, którego nie wybrali. Powiedziano im że mają więcej produkować tak, żeby ich kraje były samowystarczalne żywnościowo i że rozwiązaniem jest technologia, pestycydy oraz nawozy chemiczne. W tamtych czasach potrzebowaliśmy przestawić przemysł z wojennego na rolny i nikt nie mówił o środowisku. Nikt też nie pytał rolników o zdanie. Jednym ze skutków jest to, że owoce i warzywa produkowane w Europie, straciły pomiędzy rokiem 1965 a 2010 od 55 do 85 procent swoich wartości odżywczych. 

Jak możemy poprowadzić tych rolników do innego modelu? Wszyscy rolnicy kochają swoją ziemię. Nigdy im nie tłumaczono że przez 40 lat niszczyli glebę i środowisko. Dzisiaj dochodzą do tej gorzkiej prawdy. Zieloni powinni używać wspierającego języka, niosącego pewne wartości i ustanawiając ramy dla zmiany jako projektu społecznego.  Zieloni powinni mówić do rolników językiem prawdy. Nie jest to język niewidzialnej ręki rynku, bo wiemy dokąd nas prowadzi neoliberalizm. Musimy nawiązać konstruktywny dialog ze wszystkimi aktorami produkcji żywności i oczywiście z rolnikami, dialog, który otworzy szanse i odbuduje wiarę w przyszłość. Do liderów politycznych należy wspieranie zmian poprzez odpowiednie polityki publiczne i fundusze. W ten sposób, Europa i politycy mogą odzyskać wsparcie rolników, którzy czują się dziś często pozbawieni decyzyjności i sprawczości, odzyskać wiejski elektorat, który coraz częściej ulega pokusie głosowania na ekstremistów.

Zieloni powinni mówić do rolników językiem prawdy. Nie jest to język niewidzialnej ręki rynku, bo wiemy dokąd nas prowadzi neoliberalizm.

Jaką rolę mogą odgrywać regiony? 

Linda Gaasch: Chciałabym widzieć sieć- podobną do tej która istnieje w tematach klimatu i energii- łączącą rolników z różnych regionów, tak aby mogli dzielić się najlepszymi praktykami agroekologicznymi. Chociaż różne regiony działają w różny sposób, to dzielenie się dobrymi praktykami może być użyteczne. Co więcej, dzierżawy środowiskowe mogą być sposobem dla regionów na inwestowanie w zrównoważony system żywnościowy. W Luksemburgu, ziemia, która jest własnością miasta, jest dzierżawiona na 10 lat ludziom, którzy pracują zgodnie z pewnymi zasadami środowiskowymi. Jeżeli ziemia należy do miasta lub regionu, to zasadnicze jest wspieranie przez nie podejścia korzystnego dla środowiska. 

Claude Gruffat: Powrót do lokalności nie oznacza zakończenia handlu pomiędzy regionami. Francuski ser Comté będzie zawsze produkowany w Jurze, szampan w Szampanii, mozzarella w centralnych Włoszech. Celem jest ulokalnienie i regionalizacja codziennych potrzeb żywnościowych, tak dalece jak to jest możliwe. Ziemniaki rosną wszędzie w Europie; nie ma powodu aby ustalić obszary gdzie są i gdzie ich nie ma. Zamiast tego utworzyliśmy obszary koncentracji upraw co spowodowało problemy środowiskowe. 

Powrót do lokalności oznacza dzielenie się jak dotychczas na zewnątrz, podczas gdy chronimy i wzmacniamy regionalne tożsamości. Jest to rzeczywiste bogactwo, które regiony i społeczności lokalne powinny podchwycić, ponieważ to one mogą prowadzić lokalne projekty żywnościowe odpowiadające ich kompetencjom. Europa i regiony to komplementarne poziomy do dyskusji nad polityką. Europejskie ramy tworzą kierunek i udostępniają zasoby, regiony mogą ich inteligentnie używać w ramach swoich granic. W ten sposób możemy dać obywatelom to, czego potrzebują.

————————–

Claude Gruffat jest europosłem w grupie Zieloni/WSE w Parlamencie Europejskim i byłym prezesem sieci kooperatywnej Biocoop.

Linda Gaasch jest od 2019 r. radną w mieście Luxemburg, a od lutego 2020 r. jedną z wice przewodniczących Zielonych w Komitecie Regionów UE.

Przedruk z Green European Journal. Tłumaczenie: Sonia Prewiezencew

lis20

Na „Zielonych Dniach nad Drawą” z młodymi Zielonymi pochyliliśmy się nad różnymi aspektami demokracji

Mimo pandemii, zachowując warunki bezpieczeństwa, udało się pod koniec sierpnia zebrać w Pestkownicy, w gminie Krzyż Wielkopolski, w sercu pięknej Puszczy Drawskiej, ponad setkę zielono myślących ludzi na trzydniowej imprezie Zielone Dni nad Drawą. W środku lasu trudno było liczyć na idealny internet, mimo to udało się wykorzystać technikę i zorganizować wydarzenie „hybrydowe”, w którym niektórzy paneliści mogli się podłączyć online. Przewidując trudności niektórych gości poprosiliśmy o nagranie ich wypowiedzi lub krótkich wywiadów w formie wideo. Wydarzenie było dwujęzyczne, ale te debaty, które udało nam się nagrać są dostępne na youtube, na kanale Fundacji Strefa Zieleni, wyłącznie w wersji polskiej.

Jednym z czterech wydarzeń Zielonych Dni nad Drawą było seminarium poświęcone demokracji i aktywizmowi młodych, na tle świata czekającego na wielkie systemowe zmiany. Seminarium było zorganizowane przez Fundację Strefa Zieleni we współpracy z Fundacją im. Heinricha Bölla w Warszawie, ze Stowarzyszeniem „Ostra Zieleń” oraz z Fundacją Zielone Światło wydającą gazetę Zielone Wiadomości.

Seminarium nosiło tytuł „Demokracja nie spada z nieba – aktywizm młodych”.

Pierwsza debata dotyczyła właśnie aktywizmu młodych i tego jak zapewnić reprezentację młodych ludzi w rożnych gremiach decyzyjnych, które tworzą politykę państwa i samorządów. W końcu to polityka dzisiejsza zdecyduje o tym czy młodzi dziś ludzie będą mieli przyszłość, czy gdy będą dojrzałymi ludźmi, będą mieli szansę na bezpieczne życie dobrej jakości, a nawet czy w ogóle życie będzie możliwe.

Debata nosiła tytuł „Jak przekształcać aktywizm uliczny w polityczny?, prowadzili ją współprzewodniczący Ostrej Zieleni: Laura Kwoczała i Piotr Malich, a udział wzięli: Urszula Zielińska (posłanka z Partii Zieloni), Marek Kossakowski (pełnomocnik Partii Zieloni ds. ruchów ulicznych), Piotr Sieńko (Inicjatywa dla Młodych) oraz Franek Broda i Wiktoria Magnuszewska (z Młodzieżowego forum LGBT+).

Temat wprowadził Piotr Malich, zwracając uwagę na charakter ruchów i protestów ulicznych, które powstają z niezadowolenia i buntu. Potem ktoś musi to przełożyć na konkretne rozwiązania. To już nie jest tylko domena polityków, bo rozwój demokracji powoduje, że pojawił się model „aktywisty, aktywistki politycznej”, kogoś kto urealnia zmianę, pokazując co można by zmienić, bliżej ludzi i uczestnicząc w partycypacyjnych procesach, a niektórzy z nich zostaną radnymi i posłami i posłankami. O tym była debata.

Marek Kossakowski rozbroił mit „wspaniałych ideowych aktywistów i aktywistek ulicznych” i „drani, zepsutych, egoistycznych, dbających tylko o swoją prywatę polityków”. Zwrócił uwagę na bardzo niski poziom zaufania społecznego, ale też na bardzo niski wskaźnik zaangażowania społecznego obywatelek i obywateli (ok 13%, z czego ok. 90% to osoby działające na rzecz Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy). Co prawda Partia Zieloni cieszy się akceptacją ruchów ulicznych, ale oczekiwania wobec niej są duże. Partie bronią się przed dawaniem miejsc na listach aktywistom niezrzeszonym, w Sejmie na palcach jednej ręki można policzyć takie osoby. Jak zachęcić aktywistów angażowania się politycznego to trudne pytanie.

Wiktoria Magnuszewska wyraziła opinię, że biorąc pod uwagę niski aktywizm społeczny trzeba starać się zwiększać zaangażowanie ludzi, również to obywatelskie, na każdym poziomie, też tym najniższym jak samorząd uczniowski. Podkreśliła jednakże wagę aktywizmu radykalnego. Rolą aktywizmu jest wywierać presję na rząd, przyciągać uwagę rządu na niezadowolenie i brak akceptacji dla proponowanych rozwiązań.

Piotr Sieńko uważa, że partie powinny występować z inicjatywami, aby zachęcać aktywistów do wstępowania do partii, ale trzeba uszanować ludzi, którzy nie chcą działać w partii politycznej. „Jest nas mało aktywistek i aktywistów działających w partiach, dlatego mamy do czynienia z wypaleniem aktywistycznym” stwierdza. Podejmuje też temat jak definiować „aktywizm”, czy zrobienie przelewu dla organizacji jest już aktywizmem? Innym problemem jest spychanie przez partie aktywistów, szczególnie kobiet, z list wyborczych, albo na dalsze miejsca list wyborczych bez żadnej szansy na bycie wybraną, co jest nie do zaakceptowania.

Urszula Zielińska nie rozdziela aktywizmu ulicznego i politycznego. Dla niej aktywista to „człowiek aktywny”, który chce coś zmieniać, tylko narzędzia są inne. Opowiada jak po wielu protestach pod Sejmem krzycząc „Wolne sądy” obserwując jak posłowie zamykają okna, żeby ich krzyków nie słyszeć, zdała sobie sprawę, że nie ma innej drogi, musi być w tej sali. Nastawiła się na długi dystans, żeby do Sejmu wejść, działając na rzecz tematów, które są dla niej najistotniejsze. Timothy Snyder w swojej książce mówi „znajdź swoją instytucję i drąż swój temat”. W ten sposób uczymy się kto się tym zajmuje, powstaje efekt kuli śniegowej. Problemem jest to, że kryzysów jest więcej niż dni w tygodniu. Dlatego trzeba mieć ten „mój temat”, którego nie trzeba przegapić. To może być partia polityczna, najlepiej działać w partiach politycznych, aby tam byli ludzie, którzy działają na rzecz tej „mojej” sprawy”, ludzie ideowi i zaangażowani. Ale można to robić poza partiami, współpracując, negocjując, ale pamiętać o sobie, o swoim dobrostanie, ładując swoje baterie. I cieszyć się z tego co nam się udaje!

Franek Broda zaczął w młodzieżówce Prawa i Sprawiedliwości. Nie znał się na polityce, ale chciała zmieniać rzeczywistość wokół siebie. Chciał poznawać poglądy różne, zdał sobie sprawę, czytając więcej, że nie jest na swoim miejscu. W Polsce mamy małe zaangażowanie społeczne, ludzie nie wierzą, że aktywizm coś zmieni, co jego zdaniem nie jest prawdą. Aktywizm ma jego zdaniem sens, aktywiści są m.in. po to, żeby doprowadzić ludzi do różnych refleksji. Może to być działanie artystyczne, każdy kto zobaczy, dostrzeże w mediach, zainteresuje się. W ten sposób ludzie zdają sobie sprawę, że politycy za nas wszystkiego nie zrobią. Niewielu jest posłów, którzy wychodzą do ludzi, żeby z nimi rozmawiać. Im więcej polityków będzie wychodzić i rozmawiać z ludźmi, tym bardziej ludzie nie będą uważać, ze polityka to bagno.

W drugiej części debata toczyła się wokół radykalnych form działania i ich skuteczności. Dostrzeżono niebezpieczeństwa takich działań i możliwość manipulacji nimi, ale w polskich warunkach radykalny aktywizm i radykalne hasła mają podobną rolę. Publiczność wzięła w niej udział, m.in. twierdząc, że przesunięcie dyskusji publicznej w bardziej radykalnym kierunku, nie doprowadzi do progresywnej zmiany. Ktoś podkreślił rolę Zielonych, którzy pełnią tą trudną funkcję, choć polski „radykalizm” działań aktywistycznych jest niewspółmierny do tego co obserwujemy w innych krajach. Wspomniano o konieczności przebicia się do mediów, czemu radykalizm pomaga, choć cena jest wysoka – na końcu czeka hejt i ośmieszanie w mediach społecznościowych. Nie każdy jest na to gotowy. Nie wolno stawiać za wysoko poprzeczki i oceny moralnej. Tle, że działania obywatelskiego nieposłuszeństwa muszą być bezprzemocowe i bez nawoływania do przemocy (nawet jak druga strona reaguje przemocą), co jest uznane jako demokratyczne prawo przez Europejski Trybunał Praw Człowieka. Nie można doprowadzić do spirali nienawiści, zwracała uwagę posłanka Zielińska. Laura Kwoczała wspomniała akcję przypięcia się trójki uczestników debaty – jej samej, Franka i Weroniki, do gramy Ministerstwa Edukacji i Nauki. To nie aktywiści byli radykalni, ale minister odmawiając praw częściom obywateli i obywatelek. Wspomniano, że sprawy sądowe zakładane przez policję przeciw aktywistom ulicznym na szczęście są jak dotąd umarzane, dzięki czemu obywatelskie nieposłuszeństwo jest wciąż popularne, choć nie zawsze jest radykalne.

Ostatnia część dyskusji dotyczyła aktywizmu feministycznego, który bardzo często był postrzegany jako radykalny. To właśnie w ten sposób sufrażystki wywalczyły prawa wyborcze. Nawet Kongres Kobiet jest prezentowany w prawicowych mediach i przez rząd jako radykalna organizacja, gdyż polityka rządu jest radykalna.

Laura Kwoczała podkreśliła dodatkowe trudności jakie mają aktywiści i aktywistki w mniejszych miejscowościach, gdzie nawet bardzo ciche protesty kilku osób mogą prowadzić do nieproporcjonalnej reakcji policji i lokalnych mediów, opowiadając bulwersującą historię protestów, w których uczestniczyła i ich konsekwencji i reakcję policji i prokuratury.

Debaty można odsłuchać na nagraniu audio: https://www.listennotes.com/podcasts/ostry-podcast/jak-przekszta%C5%82ci%C4%87-aktywizm-2orAvjPzZ8G/

Plenarna debata seminarium dotyczyła więzi międzypokoleniowych jakie łączą młodych ludzi z najstarszym pokoleniem i nosiła tytuł „Starzy i młodzi w czasach kryzysu – międzypokoleniowa solidarność czy rywalizacja?”. Prowadził ją Michał Suchora, a panelistkami i panelistą byli: Elżbieta Hołoweńko (seniorka, artywistka), Agneta Granström (online, Zielona polityczka szwedzka z ludu Sami, działaczka Green Senior Network), Piotr Malich (Ostra Zieleń). Prowadzenie: Michał Suchora (Fundacja Strefa Zieleni/Partia Zieloni, działacz kultury).

Jak powiedział na wstępie prowadzący Michał Suchora, polityka senioralna zaczyna się od 55 roku życia, a członkiem Ostrej Zieleni można być do 35 lat. Czyli mamy tylko dwadzieścia lat, gdy nie należymy do żadnej z tych grup. Kim są „młodzi” , kim są „starzy”? Od tego zaczęła się dyskusja.

Piotr Malich wyjaśnił, że stowarzyszenia będące młodzieżówkami partyjnymi mogą przyjmować członków i członkinie w wieku od 13 do 35 lat, aby zapewnić udział młodych ludzi w gremiach politycznych decydujących o tym w jakim kierunku pójdziemy. Choć jak twierdzi młodzież nie jest kwestią wieku, tylko pewnej naiwności w postrzeganiu świata. Powoduje to, że młodych nie traktuje się poważnie i jako młodzieżówka polityczna stale są przedmiotem ataków i krytyki jako co, którzy nie powinni zabierać głosu, bo jeszcze nie mają odpowiedniej wiedzy i doświadczenia.

Elżbieta Hołoweńko podobne zjawisko obserwuje w stosunku do seniorów, dlatego chciałaby „odczarować” starość, pokazać, że starość nie jest dramatem, a seniorzy i seniorki mają wiele do dania, ich głos powinien być słyszalny. Sama mimo 74 lat wciąż pracuje w dwóch organizacjach i ma liczne działania aktywistyczne, jeździ stale jeziorem i wciąż bardzo dużo może zrobić użytecznych społecznie rzeczy.

Agneta Granström też wciąż pracuje mimo wieku emerytalnego, jest praktykującą pielęgniarką i wykłada na uczelni. Przez wiele lat była też polityczką, radną w Radzie Hrabstwa Norrbotten, również Komisarzynią tej rady, z ramienia tubylczego ludu Sami, który reprezentuje. Teraz już nie pełni funkcji politycznych, ale wciąż działa w szwedzkiej Green Party (Miljöpartiet), animując w swoim kraju Green Seniors Network, europejską sieć seniorów ze wszystkich partii należących do Europejskiej Partii Zielonych. Żałuje, że w sieci nie ma nikogo z polskich Zielonych. Aktualnie sieć zajmuje się problemem ubóstwa seniorów w Europie i w poszczególnych krajach.

Michał Suchora zacytował ciekawe dane z badania omawianego w jednym z artykułów w Zielonych Wiadomościach rozdawanych w ramach seminarium i na innych wydarzeniach Zielonych Dni (str.6): „Co szczególnie interesujące, to osoby starsze, po 65 roku życia okazały się bardziej otwarte na zmiany niż osoby młodsze, stereotypowo kojarzone z aktywizmem klimatycznym oraz zaangażowaniem społecznym. W roku pandemicznym starsze pokolenia stały się grupą najbardziej przejętą stanem środowiska. Dwa lata wcześniej byli to młodzi – proporcje się więc odwróciły. ”

Piotr Malich widzi główną przyczynę różnic w braku edukacji klimatycznej i głębszej edukacji ekologicznej w szkołach. Elżbieta Hołoweńko wyraziła zdumienie zacytowanymi badaniami, z jej doświadczenia wszystkie grupy wiekowe są zainteresowane zmianami klimatu, jedynie wśród prawicowych seniorów nie widzi tego zainteresowania.

Następnie w odpowiedzi na postawy wobec zmian klimatu ludzi starszych i młodych w społeczności Sami, Agneta Granström opowiedziała o dużych postępujących z roku na rok zmianach, które dotykają ludów podbiegunowych takich jak lud Sami. Tradycyjne szlaki, którymi przechodzą corocznie stada reniferów są coraz bardziej niebezpieczne – kiedyś utopiło się trzy tysiące reniferów w jeziorze, którego lód okazał się za cienki, padający i zamarzający deszcz pozbawia renifery pożywienia. Rodziny, wszystkie pokolenia razem, szukają sposobów adaptacji. Każde posiedzenie parlamentu Sami jest poświęcone zmianom klimatu i adaptacji do nich. Nie ma tu różnic między pokoleniami, zmiany klimatu to nie jest kwestia przyszłości, one już tu są i są problemem dla wszystkich.

W Polsce też są przestrzenie solidarności międzypokoleniowej, również wobec kwestii zmian klimatu. Elżbieta Hołoweńko mówiła o ciekawych projektach w Warszawie łączących te dwie grupy wiekowe, Piotr Malich mówił natomiast o organizacjach młodzieżowych dopominających się o stawianie „przystanków wiedeńskich” przyjaznych dla osób starszych i z niepełnosprawnościami.


Niestety zaproszony socjolog dr Rafał Bakalarczyk, od lat zajmujący się kwestiami dotyczącymi sytuacji osób starszych, nie mógł do nas dotrzeć, ani nie udało mu się połączyć online. Wywiad, który z nim nagraliśmy przed wydarzeniem okazał się za długi, a jego skracanie zbyt pracochłonne. Dlatego poprosiliśmy dr Rafała Bakalarczyka o napisanie komentarza do tematu naszej debaty, który tu zamieszczamy:

Dr Rafał Bakalarczyk

Garść informacji i spostrzeżeń na temat sytuacji seniorów i seniorek w Polsce u progu 3 dekady XXI wieku.

Sytuacja wielu osób starszych w Polsce bywa współcześnie nadal trudna, mimo że miniona dekada przyniosła rozwój inicjatyw społecznych ukierunkowanych na potrzeby seniorów  jak również działań publicznych, składających się na rodzimą politykę senioralną. Problemy jakich mogą doświadczać osoby starsze są wielorakie. Po pierwsze mogą być to trudności  natury ekonomicznej –  w 2020 roku wzrosło względem wcześniejszego zagrożenie ubóstwem skrajnym wśród osób starszych prawie o 50 tys. osób![1].  Już wcześniej jednak – w czasie względnej prosperity – wiele osób starszych deklarowało trudności materialne. Np. według danych za 2018 rok 1/5 osób starszych deklarowała brak pieniędzy na wizyty u lekarza specjalisty lub dentysty, ok.1/4 żyła w gospodarstwach, w których z powodów finansowych rezygnowało się z wyjścia poza dom na wydarzenia kulturalne czy do restauracji i aż 8% osób starszych żyło w mieszkaniach bez łazienki, ustępu lub bieżącej wody[2]. Jak widać, niekorzystna sytuacja materialna to nie tylko zbyt skromne dochody, ale także mogą być to trudne warunki mieszkaniowe czy koszty życia trudne do poniesienia przy pomocy skromnych zasobów do dyspozycji.

Także w dłuższej perspektywie można spodziewać się dużej skali, może nawet większej niż obecnie, zagrożenia ubóstwem wśród starszych generacji. Wynika to ze splotu czynników jak wydłużanie się życia przy relatywnie krótkim ustawowym i faktycznym wieku opuszczania rynku pracy oraz niewystarczająco rozwiniętym systemie opieki nad osobami zależnymi, co dla wielu kobiet oznacza przerwy w aktywności zawodowej. To wszystko składa się na ryzyko niskich emerytur, zwłaszcza wśród kobiet.  Już teraz obserwuje się zjawisko feminizacji ubóstwa. Kobiety żyją średnio dłużej, wcześnie przechodzą na emeryturę, a też w większym stopniu angażują się w obowiązki domowo-wychowawcze w cyklu życia, także zawodowego. Do tego dochodzą jeszcze niższe statystycznie zarobki niż w przypadku mężczyzn. Trudno się dziwić, że w obliczu tychże czynników, wiele kobiet jest i będzie – jeśli nie zostaną podjęte odpowiednie zmiany publiczne – zagrożonych niedostatkiem w starszym wieku.

Ale problemy seniorów i seniorek to nie  tylko te ekonomiczne, związane z wysokością świadczeń emerytalnych.  Dla osób starszych dotkliwe mogą być różne wymiary wykluczenia – transportowego, zdrowotnego, społecznego, cyfrowego, architektoniczne. Badania pokazują na bardzo niewielki odsetek uczestniczenia osób w starszym wieku w sferze kultury, sportu, rekreacji i czasu wolnego, jak również w wydarzeniach społecznych na poziomie lokalnym.[3]  Należy też mieć na uwadze różne wymiary zróżnicowania starszego pokolenia w dostępie nie tylko do instytucji i dóbr kultury, ale także do podstawowych usług i infrastruktury, umożliwiających godziwe życia.  Takim wymiarem zróżnicowania sytuacji jest miejsce zamieszkania w podziale na miasto i wieś.

Wiele osób, zwłaszcza w zaawansowanych fazach starości, doświadcza problemów zdrowotnych, kosztów z tym związanych, a także barier dla uczestniczenia w wielu wymiarach życia społecznego w związku ze złym stanem zdrowia czy sprawności. Gdy problemy te się kumulują i są w znacznym natężeniu, może dochodzić do częściowej lub niemal pełnej utraty samodzielności i zapotrzebowania na długoterminową opieką. W Polskich realiach, na skutek deficytów wsparcia, najczęściej zaopiekowanie się nad niesprawnymi już osobami sędziwymi spada na rodziny, a w ich ramach statystycznie częściej na kobiety i to nierzadko będących w okresie około-emerytalnym, na przedpolu starości lub w pierwszych jej stadiach.  Ten utrwalony kulturowo i instytucjonalnie model zaspokajania potrzeb opiekuńczych współcześnie jest wystawiony na próbę i stopniowo  podlega transformacji (w związku ze zmianami w wielkości i strukturze rodziny oraz więzi łączących jej członków i członkiń, zmieniającymi się aspiracjami i ścieżkami  zawodowymi  kobiet oraz migracjami). W rezultacie coraz częściej mamy i będziemy mieli do czynienia z niesprawnymi, schorowanymi osobami w podeszłym wieku, które nie mają bliskich, którzy zapewnialiby im opiekę. A tam gdzie ta opieka będzie świadczona, jest ona bardzo obciążająca i niekiedy wręcz wykluczająca społecznie dla opiekuna wskutek niskich, trudno dostępnych świadczeń finansowych oraz  usług a także ograniczonych możliwości godzenia regularnej pracy z długookresową opieką nad osobą starszą[4]

Pandemia nie zatrzymała ani nie przeorientowała powyższych trendów, a nawet czasowo wyostrzyła dotkliwość ich przejawów i skutków. Przykładowo, w dobie pandemii ograniczyły się – nie tylko w Polsce – realna dostępność do usług zdrowotnych, społecznych i opiekuńczych oraz nieformalnych sieci wsparcia, w efekcie czego poziom obciążenia opiekunów, a najczęściej opiekunek jest jeszcze większy. Do tego dochodzą nowe, wywołane pandemią problemy dla dobrostanu psycho- fizycznego związanego z osamotnieniem, izolacją, permanentnym stresem o siebie i podopiecznych[5]. Wiele spośród tychże  problemów nie dotyczy tylko osób w roli opiekunów, ale i ogólnie  osoby starsze, zwłaszcza te mieszkające samotnie i nie mające wokół siebie szerszych kręgów wsparcia. Szczególnie dotkliwie mogą to odczuwać samotni seniorzy wykluczeni cyfrowo i informacyjnie, którzy deficytów w kontaktach bezpośrednich nie mogą łatwo zrekompensować przy pomocy kontaktów i aktywności za pośrednictwem technologii zdalnych, zaś  ograniczony dostęp do informacji może potęgować lęk, niepewność i poczucie zagubienia w pandemicznym chaosie.

W okresie tym pojawiły się nie tylko nowe wymiary ryzyka, ale i pewne możliwości, np. w zakresie wykorzystania telepracy, co może okazać się pomocne dla części osób w okresie przedemerytalnym, dla których barierą aktywności zawodowej są obowiązki wobec wnuków czy starzejących się rodziców. Telepraca (praca zdalna) lub hybrydowa (częściowo zdalna, a częściowo w miejscu pracy) może być dla nich pewną korzystną, choć również nie wolną od skutków ubocznych, opcją.  Dla wielu jednak osób, które przekroczyły próg jesieni życia lub doń się zbliżają, czas ten jest zasadniczo niekorzystny z punktu widzenia możliwości podejmowania lub kontynuacji aktywności zawodowej. Nie sprzyja temu spowolnienie, choćby czasowe, gospodarcze, przynajmniej w niektórych branżach, a także strach przed stałym uczestniczeniem w stosunkach pracy, które potencjalnie jest  bardziej zagrażające zdrowotnie dla starszych pracowników niż młodszych.

Pojawiły się też nowe zagrożenia dla relacji i integracji międzypokoleniowej. Przedstawiciele różnych pokoleń w różnym stopniu są wystawieni na poszczególne  zagrożenia doby pandemii. Ci młodsi mogą w pierwszej kolejności odczuwać następstwa zamykania życia gospodarczego i społecznego, dla tych starszych zaś na pierwszy plan mogą wysuwać się bezpośrednie i pośrednie zagrożenia zdrowotne (związane czy to z samymi skutkami zakażenia jak i  zablokowaniem systemu opieki zdrowotnej, z której starsze generacje statystycznie korzystają częściej niż młodsze). Także różnie w ujęciu międzygeneracyjnym rozkłada się obecność w rzeczywistości wirtualnej i cyfrowej, która w dobie pandemii zyskała dodatkowego znaczenia.

Zarazem czas pandemii stanowił też asumpt do rozwoju nowych lub odświeżenia starych inicjatyw pomocowych i samopomocowych, spośród których część była zorientowana w pierwszej kolejności właśnie na wsparcie osób starszych. Tak przynajmniej było w pierwszej fazie pandemii. W dłużej perspektywie widać jednak pewne ograniczenia dla funkcjonowania organizacji społecznych i udzielanego przez nie wsparcia w tym okresie, co pokazał raport Szlachetnej Paczki o obojętnieniu[6]. 36% organizacji zadeklarowało, że w wyniku pandemii spadła liczba ich wolontariuszy, 41% zawiesiła w 2020 roku większość aktywności z czasu przed pandemii. Może to sygnalizować – oby tylko nietrwałe – ograniczenie potencjału wspierania także osób starszych w tym okresie.  Warto odnotować jednakże, że pojawiły się odgórne próby animowania wsparcia środowiskowego wobec starszego pokolenia, zwłaszcza osób samotnych. Przykładem jest uruchomiony w październiku 2020 roku program „Wspieraj Seniora – Solidarnościowy Korpus wsparcia seniorów”, który przy udziale lokalnych instytucji pomocy społecznej, organizacji pozarządowych i wolontariuszy miał służyć pomocy osobom potrzebującym w wieku 70+ w prostych sprawach życia codziennego. Program ten działa do dziś, choć istnieją przesłanki by sądzić, że potencjał tego narzędzia nie został wykorzystany optymalnie, m.in. w związku z samą jego konstrukcją, niewielką transparentnością i rozpropagowaniem w przestrzeni publicznej[7]


[1]Poverty Watch 2021: po pierwszym roku pandemii skrajnie ubogich więcej o ok. 378 tys., w tym 98 tys. dzieci i 49 tys. seniorów – Europejska Sieć Przeciwdziałania Ubóstwu (EAPN Polska)

[2]Główny Urząd Statystyczny, Jakość życia osób starszych w Polsce, Warszawa 2020, s.35

[3]Szerszą panaramę sytuacji osób starszych w życiu społecznym przedstawiam w raporcie napisanym dla Caritas Polska:caritas-raport-senior.pdf

[4]Szerzej o zmieniającym się modelu opieki and seniorami wraz z propozycjami działań reformatorskich piszę w tegorocznym raporcie dla Klubu Jagiellońskiego:  starosc-po-polsku-xxx-wersja-online-1.pdf (klubjagiellonski.pl)

[5]Więcej na ten temat można przeczytać w obszernym raporcie badawczym zrealizowanym przez Instytut Polityki Senioralnej Senior Hub.Sytuacja opiekunów rodzinnych osób starszych w czasie pandemii Covid-19 – raport z badania – SeniorHub

[6]Raport o obojętnieniu – Szlachetna Paczka i Akademia Przyszłości

[7]Szerzej na ten temat w przygotowanej na wiosnę  analizie programu „ Wspieraj seniora” przeprowadzonej przez Instytut Polityki Senioralnej  Senior Hub:Solidarnościowy Korpus Wsparcia. Analiza, dyskusja, rekomendacje. – SeniorHub


Ostatnie wydarzenie seminarium „Demokracja nie spada z nieba – aktywizm młodych” miało na celu pomóc w budowaniu współpracy lokalnych rad młodzieży z samorządami. Sesja zatytułowana „Po co i dla kogo jest samorząd? Jak rady młodzieży mogą współpracować z samorządami?” została przygotowana przez dwójkę aktywistów Ostrej Zieleni – Nikolę Grzeszak i Kacpra Morawieckiego, w formie warsztatu z grą ról w celu poprawy lokalnej współpracy dla rozwiązywania lokalnych problemów. Udział wzięło m.in. dwóch zielonych radnych miejskich, Waldemar Kamiński, radny dzielnicy Białołęka w Warszawie (i przewodniczący Komisji ds. ochrony środowiska) oraz Przemysław Słowik, radny miejski ze Szczecina.


Fundacja im. Heinricha Bölla w Warszawie była ponadto partnerem innego wydarzenia w ramach Zielonych Dni nad Drawą: „Zielonego Kongresu Kobiet” zorganizowanego w partnerstwie ze Stowarzyszeniem Kongres Kobiet. Zapraszamy do obejrzenia debaty plenarnej tego wydarzenia zatytułowanej „Europejski Zielony Ład i odnowa po covid a sprawy kobiet”:

Okrągły stół „Ekofeminizm w działaniu”

wrz20

Na Zielonych Dniach rozmawialiśmy o demokracji i partycypacji

Jednym z uczestników kluczowej debaty otwierającej Zielone Dni nad Drawą 2021, zatytułowanej “Przyszłość Europy wartości, demokracji, praw człowieka i państwa prawa” był Jamie Kendrick, redaktor naczelny Green European Journal. Zamieszczamy poniżej tłumaczenie tekstu Jamiego Kendricka otwierającego tom 21 papierowej edycji tematycznej GEJ z 2021 roku, zatytułowany „Democracy Ever After? Perspectives on Power and Representation

Jamie Kendrick: Odwrócić bieg wydarzeń

Tłumienie wolności w Hongkongu, skrajni prawicowcy szturmujący Kapitol, francuscy generałowie otwarcie mówiący o wojnie domowej: żywotne przejawy demokracji na świecie nie wyglądają dobrze.W wielu krajach słabnie publiczna wiara w demokrację.Niezadowolenie z demokracji rośnie na całym świecie od wczesnych lat 90., zwłaszcza po kryzysie finansowym z 2008 r.1 Niezależnie od tego, czy chodzi o ataki na jej integralność, czy po prostu o przejawy wypaczeń systemów wyborczych, demokracja i jej zasady organizacyjne wymagają ciągłej ochrony, utrzymania i naprawy.

Globalny trend w kierunku populizmu w ostatnich latach wywołał wiele debat na temat „kryzysu demokracji”.  Fakt, że postępuje on w ślad za kryzysem finansowym sugeruje, że nierówności i spowolnienie gospodarcze są istotnymi elementami tej historii. Ale korzenie sięgają dalej i ekonomia nie wyjaśnia wszystkiego. Społeczeństwa zmieniają się z kulturą jako coraz bardziej centralnym polem bitwy, a technologia zmienia sposób, w jaki żyjemy, pracujemy i komunikujemy się. Wraz z pandemią przyspieszyło przejście do Internetu wszystkiego, od ekosystemu mediów po spotkania wszelkich społeczności. Wszystkie te czynniki wpływają na funkcjonowanie i nieprawidłowości demokracji.

Gwałtowny wzrost apeli o lepszą reprezentację i prawa demokratyczne w ugruntowanych demokracjach zmusza do refleksji nad tym, jak dalekie od doskonałości są nasze systemy polityczne. Protesty żółtych kamizelek miały na celu zmuszenie oddalonych rządzących polityków do uwzględnienia realiów wiejskich miast i przedmieść przy ustalaniu polityki klimatycznej. Ruch Black Lives Matter dotyczy podstawowych praw, takich jak równe traktowanie zgodnie z prawem, a także obalanie trwałych niesprawiedliwości. Kogo, co i jak reprezentuje polityka, jest przedmiotem dyskusji – i słusznie. To niegłosująca (wtedy 15-letnia Greta Thunberg) siedząca przed szwedzkim parlamentem domagająca się poważnego potraktowania interesów jej pokolenia spowodowała, że globalny ruch klimatyczny w 2019 roku wyszedł na ulice. Ale doświadczenia Turcji, Polski, Węgier i wielu innych krajów dają wyraźne ostrzeżenia. Jeśli demokracja jest postrzegana jako niedziałająca, pojawiają się coraz mniej demokratyczne sposoby jej naprawy.

„od reprezentowania przyszłych pokoleń po odzyskanie dobra wspólnego, zielona polityka popycha demokrację do przodu”

Demokraci stają zatem przed podwójnym wyzwaniem zachowania tego, co mamy i pogłębiania demokracji i reprezentacji, aby w sposób znaczący i równy objąć wszystkich ludzi. W niektórych krajach pierwsze jest pilniejsze, ale oba są nieodmiennie powiązane. To podwójne zadanie zawsze znajdowało się w centrum zielonego projektu politycznego. Mając demokratyczne zasady u podstaw swoich wartości, Zieloni jednoznacznie bronią praw człowieka na całym świecie, a świeża, często kobieca twarz zielonej polityki jest na pierwszej linii opozycji wobec prawicowego autorytaryzmu. Ale co więcej, od reprezentowania przyszłych pokoleń po odzyskanie wspólnego dobra, zielona polityka popycha demokrację dalej i tworzy nową oś, wokół której można osadzić nasze instytucje.

Co Zieloni mogą wnieść do walki o przyszłość demokracji? Po pierwsze, kreatywność i chęć rzucenia wyzwania ustalonym sposobom prowadzenia polityki, poprzez dążenie do równej reprezentacji, aktywnego obywatelstwa i uczestnictwa. Sukces demokracji przedstawicielskiej zależy od jej reprezentatywności. Zagwarantowanie rzeczywistej różnorodności i włączenia do polityki ma zatem kluczowe znaczenie dla zniwelowania przepaści, jaka istnieje między instytucjami politycznymi a ogółem społeczeństwa. Eksperymenty paneli obywatelskich i inne innowacje rozrastające się na całym świecie to tylko część odpowiedzi. Od dawna wspierane przez Zielonych, wnoszą obiecujące sposoby ożywienia polityki, uwzględniając odsunięte na bok perspektywy i interesy. Ale, jak podkreślają krytycy, są to niedoskonałe ćwiczenia. Coraz bardziej wpływowe partie Zielonych nie mogą sobie pozwolić na wylanie dziecka demokracji przedstawicielskiej (i ich roli jako partii) z kąpielą. Same innowacje nie wystarczą, by odeprzeć rosnącą alternatywną, wykluczającą wersję demokracji.

Po drugie, Zieloni mają do odegrania kluczową rolę w definiowaniu nowego wspólnego dobra, wokół którego może się zjednoczyć całe społeczeństwo. Demokracja to przede wszystkim historia społeczności, która decyduje o jej przyszłości. W Europie powszechne prawo wyborcze jest współdzielonym (choć nie zawsze wspólnym) osiągnięciem ruchów robotniczych, kobiecych i demokratycznych. Ale osiągnięcia XX-wiecznej socjaldemokracji były związane z gospodarką opartą na paliwach kopalnych, która z konieczności znajduje się w odwrocie. Ponieważ kryzys ekologiczny na nowo definiuje warunki dobrobytu w XXI wieku, do ruchu Zielonych należy ochrona demokracji poprzez dostarczanie wiodącej  progresywnej wizji zrównoważonej, sprawiedliwej społecznie przyszłości. Różni się od socjaldemokratycznych i neoliberalnych poprzedniczek, obiecując zarówno odbudowę tkanki społecznej, od której zależy każda wspólnota polityczna, jak i umożliwienie ludziom rozkwitu jako jednostek.

„do ruchu Zielonych należy ochrona demokracji poprzez dostarczanie wiodącej  progresywnej wizji zrównoważonej, sprawiedliwej społecznie przyszłości”

Po trzecie, nie można ignorować potrzeby zwiększenia demokracji w samej Unii Europejskiej. Tyle, że demokracja europejska będzie budowana tylko powoli, ale zwiększona przejrzystość w podejmowaniu decyzji, bardziej reprezentatywna polityka na szczeblu UE oraz większe wsparcie dla europejskich mediów i społeczeństwa obywatelskiego będą ją wspierać. Gdy federalistyczne wizje są w odwrocie, najbardziej obiecujące drogi budowania prawdziwie ponadnarodowych form demokratycznej polityki można znaleźć we wzmacnianiu powiązań między różnymi poziomami władzy politycznej w Europie.

Stawka jest wysoka, ale są powody do nadziei. Demokracja nie jest punktem końcowym; jest odporna i elastyczna. To jak ewoluuje, ma znaczenie i będzie zależeć od sił, które nią kierują. Dla Zielonych i ruchów progresywnych jest bardzo dobry czas na przedstawienie szerokiej, pozytywnej wizji demokracji i reprezentacji zbudowanej na wolności, równości i wkluczeniu. Jako ruch, który upolitycznił relacje między społeczeństwem a naturą na Zachodzie, zielona polityka stoi na czele nie tylko obrony demokracji, ale także jej ponownego odkrywania.

Przedruk z Green European Journal. Tłumaczyła Ewa Sufin-Jacquemart.

1 Roberto Stefan Foa et al. (2020). The Global Satisfaction with Democracy Report 2020. Cambridge, United Kingdom: Centre for the Future of Democracy.

Jamie Kendrick w wywiadzie nagranym przez Ewę Sufin-Jacquemart dla Zielonych Dni nad Drawą: https://youtu.be/hwFMPIKX85A

wrz06

Odpowiedź do Komisji Europejskiej w sprawie deregulacji edycji genów

Fundacja Strefa Zieleni dołączyła do grupy organizacji, które wspólnie wysłały list do Komisji Europejskiej w odpowiedzi na plany KE wyłączenia edycji genów (póki co ma to dotyczyć nie wszystkich przypadków) z regulacji unijnych dotyczących GMO (organizmów genetycznie modyfikowanych).

Tytuł listu mówi za siebie:

Stronniczość od samego początku: „Dokument roboczy” Komisji Europejskiej w sprawie nowych technik GMO nie spełnia standardów ochrony środowiska i konsumentów

Krytyczna reakcja organizacji pozarządowych oraz stowarzyszeń rolników i przedsiębiorców na dokument Komisji w sprawie nowych GMO

https://gmwatch.org/files/Response-to-EU-Commission-on-gene-editing-deregulation-plans.pdf

Fundacja Strefa Zieleni – działamy na rzecz trwałego, zrównoważonego rozwoju Follow us Facebook Twiter RSS